Porównanie Sony FS5 – Sony Alfa a7III

W internecie, szczególnie na YT możemy znależć czasem absurdalne porównania wizualne zestawiające Phone X vs Red Scarlet, czy wyżej, Mini Alexa vs Iphone 11. Widać, że czasami internet musi żyć swoim życiem a parafrazując stare powiedzenie, filmik wszystko przyjmie. Tutaj napewno nie chciałbym iść w strone takich porównań ale podzielić się swoimi doświadczeniami na temat tych dwóch kamer. A jest o czym rozmawiać. Wszyscy wiemy, że na papierze wygrywa FS5. FS5 wygrywa w zestawieniu na ciekawszy wygląd przed klientem. Natomiast alfa wciąż prezentuje się jako zwykły aparat. Tutaj pojawia się bardzo ciekawa anegdotka będąca dla posiadaczy aparatów prawdziwym chlebem powszednim. Dla przykładu  uczestnik danego wydarzenia, który zauważy aparat de facto rejestrujący, zawsze myśli, że chodzi o zdjęcia, nigdy, że o film. Nie da rady wytłumaczyć, że tak nie jest. Czasami jest to jednak dużą przewagą. Niemniej jednak, przewaga wizualna w stosunku do Alfy a7III jest nieporównywalna. Natomiast jeśli odstawimy na bok te pewnego rodzaju animozje spowodowane wyglądem, a skupimy się na aspektach typowo technicznych, już tak łatwo nie jest. Sama FS5 ma duże problemy w nagrywaniu w Low-Light, już przy małych wartościach ISO. Brak stabilizacji matrycy. Co do wad tych dwóch punktów mogłem przekonać się na własnej skórze wykonując ujęcia z eventów. I tutaj pojawiają się pierwsze zgrzyty jeśli chodzi o porównanie na korzyść Alfy.

Praktyczność tych dwóch punktów jest dość istotna i nie do przecenienia. Pracując w warunkach dynamicznych stabilizacja matrycy może okazać się zbawienna. Wykonując ujęcia z ręki tworząc przy tym różnego rodzaju szwenki możemy się naciąć. Oczywiście dzieje się to przy założeniu posiadania obiektywów bez stabilizacji a tych w których jest stabilizacja i nazwa np Sigma, to za wiele do wyboru nie ma. Jeśli natomiast wybór jest to w bardzo wysokiej półce kwiatowej. I tutaj przechodzimy do kolejnego zmartwienia. Jasność. Ta jest zdecydowanie potrzebna przy tak ubogim wskaźniku low-light, gdyż jak widzimy na obrazku powyżej, ta nie jest już sobą powyżej conajmniej 6400. A więc dynamiczność pracy z FS5 możemy sobie odpuścić. Oczywiście to wszystko dzieje się w jakimś zakresie. Nie jesteśmy ubezwłasnowolnieni, ale napewno mniej mobilni i troche ograniczeni, co przy założeniu jakie są koszta kamery FS5 to troche jednak na minus. Ale od tej chwili zmieńmy troche narracje, bo oto pojawia się motyw jakościowy.  To 10 Bitowy obraz w FS5 jest tutaj ogromną przewagą jakościową nad Alpha a7III, którą widać niemal gołym okiem (przy niektórych ekspozycjach w ogóle nie widać). Niemniej jednak korzystanie z bezstratnego kodeka apple prores może się znacząco przyczynić do pracy w slogu. Ponizej zamieszczam przykład efektów pracy na Alphie a7III w zamkniętych pomieszczeniach przy płaskim slogu. Wystarczy spojrzeć na ciemne partie. Skompresowany kodek w Alfie a7III, najwyrażniej nie poradził sobie bo nie miał prawa. Obraz lekko podśnieża. Takiego czegoś nie zobaczylibyśmy w wypadku FS5

Najlepszym argumentem za FS5 jest poza jakością, występowanie także technicznych gadżetów takich jak ilość klatek – 200 fps w Full HD w oczywiście bezstratnym Proress. Jest to argument pozostawiający Alfe w tyle, choć nie tak daleko – dla porównania tryb NTSC w Alfie to 120 klatek. Dodatkowo wbudowany ND Filter w FS5 może się przydać, ale bądźmy szczerzy ile z Was tak naprawde skorzystało z takiego udogodnienia ? Bardzo dużo ludzi pisze o bardzo poręcznym menu w FS5 kosztem tego w Alfie. Wszystko jest pod ręką i jednym przyciśnięciem możemy wykonać zmiane ekspozycji, zmienić ISO etc. FS5 napewno jest też świetnym kombajnem do wywiadów ( Alfa wysiada po 30 minutach – bardzo niejasne relacje z hackowaniem sprzetu i zwolnieniem blokady ), do relacji na żywo niezastąpionym (jak to kamery). Do pracy na statywie i przy wysoko budżetowych produkcjach, jak teledyski, filmy korporacyjne, i generalnie do rzeczy wymagających od produkcji bardzo pieczołowitego podejścia urządzenie znakomite. Natomiast moja konkluzja jest taka, ze jeśli podzielilibyśmy prace operatora w różnego rodzaju kategoriach, takich jak – filmowanie ślubów, eventów sportowych, wydarzeļ kulturalnych, hoteli, teledysków, dokumentów, to każda z tych kamer znakomicie sprawdzi się w swoich domenach jednakże wykorzystanie każdej z nich jest i tak zależne od indywidualnych umiejętności każdego operatora. Czasami można podać to w wątpliwość i to też jest oczywiste. Przytocze tutaj pewien przykład. Otóż oglądałem kiedyś znaleziony zupełnie przypadkiem film, kręcony Mini Ursą, operator obrazu przyznał się, że kupił cały potrzebny osprzęt do niej. Sam efekt był tani i roiło się w nim od błedów. Nie zawsze znajdzie się odpowiednia osoba do pokonania możliwości sprzętowych, ale też nie liczmy na to, że kamera nam to będzie ułatwiać. Wciąż uważam, że Sony A7III to jest bardzo interesujący sprzęt o ogromnym potencjale za stosunkowo niewielką cene. Czekam na kolejną wersje tego modelu od Sony, bo jeśli ten modem już z miejsca został okrzyknięty czymś lepszym niż Canon c300 to ciekawe co też bedzie dalej.